Dla siebie – korzeniami…
Od Ojca, matki
i zabieganych o to, co wewnętrzne luminarzy…
Z jednej gleby
słodkiej ich dobrocią
słonej moimi łzami
Dla innych – cieniem…
Nie zabiegać, nie pytać, mówić mało
PO cichu
Karnie
z Oddaniem
iść pRostą drogą
do końcA
…dopóki lepsza się nie stanę…
Czy to ja (?) jestem właścicielem
strzeżonego i pielęgnowanego troską drzewa
(które ma trwać choć gałęzie wyschnięte, konar ociosany
wiatrem)
Wieczność…
jesień…
Czy to ja jestem tym drzewem..?